Razem z Nią chodzę po krawężnikach, jakby to były liny zawieszone wysoko, pomiędzy drapaczami chmur.
Razem z Nią nie nadeptuję na linie łączeń płytek chodnikowych, jakby ich krawędzie miały przeciąć mi stopy.
Razem z Nią przeskakuję nad falami, jakby niesione wodą drobinki miały zepchnąć mnie w głąb plaży, niczym tsunami.
Razem z Nią zatrzymuję się, zamykam oczy i uszami i nosem obserwuję świat.
Czytam Ją.
Bez pośpiechu. Bez napinki. Bez przymusu.
Z przyjemnością. Z ciekawością. Z miłością.
A ona? Łapiąc mnie za rękę na długim spacerze mówi:
Wiesz co mamo? Nie sądziłam, że możesz być tak fajna!
😳
😆😆😆







